Obłożenie hoteli w Polsce – wakacje 2022 i prognozy na jesień

Tegoroczny szczyt sezonu urlopowego jest nadzieją dla całej branży hotelarskiej. Pomimo iż majowe raporty IGHP o aktualnym obłożeniu studziły entuzjazm, to pierwsze wakacyjne tygodnie udowodniły, że Polacy są spragnieni wypoczynku w hotelach. Czy tegoroczny sezon pozwoli odzyskać przedpandemiczną formę i czy inflacja faktycznie zniechęca do wyjazdów? 

Nieoptymistyczny pierwszy kwartał?

Dane o obłożeniu w obiektach hotelowych za pierwszy kwartał były dla całej branży bardzo istotne i miały pokazać dynamikę odbudowy branży do stanu sprzed pandemii. Zestawiając ze sobą analogicznie miesiące bieżącego roku z rokiem 2019 – wynika, że pod względem obłożenia już w marcu było ono wyższe niż przed pandemią (2019 – 3706066, 2022 – 4016783). Wzrost krótkotrwałego zakwaterowania można oczywiście powiązać z działaniami wojennymi na Ukrainie, ale według danych w porównywanym okresie przybyło przede wszystkim zakwaterowań wynikających z turystycznego ruchu krajowego.  

Według ankiety przeprowadzonej przez IGHP, aż 43 proc. hoteli kwaterowało u siebie uchodźców z Ukrainy, którym w sumie udzielono blisko 10 tys. noclegów. Sytuacja u naszych wschodnich sąsiadów wzbudziła w tym okresie duży niepokój, który z pewnością wstrzymał wiele wakacyjnych rezerwacji. Drugim ważnym czynnikiem, który powstrzymywał urlopowy entuzjazm, była galopująca inflacja, która już w styczniu przebiła granicę 10 proc. i nadal rośnie. W tych warunkach obawy branży i niska liczba rezerwacji w sezonie wysokim były całkowicie zasadne. 

Obłożenie hoteli w Polsce

Skokowe wzrosty

Kolejny kwartał tego roku to czas wielu wzrostów. Nie tylko obłożenia, ale również cen i obaw przed tym, co nastąpi po sezonie. Najbardziej obfity w rezerwacje w drugim kwartale był maj, który pod względem liczby udzielonych noclegów w turystycznym ruchu krajowym przewyższył analogiczny okres w 2019 r. Nieoszacowana strata, jaką ponoszą polskie hotele, wynika z wojny za naszą wschodnią granicą. Mimo braku zagrożenia, wielu turystów z zagranicy odwołuje swój pobyt w Polsce. Skala jest ogromna i wynosi nawet 90 proc. anulacji w przypadku wyjazdów grupowych i 60 proc. w przypadku pobytów indywidualnych – twierdzi wiceszef Małopolskiej Izby Hotelarskiej Jacek Legendziewicz.  

Krótkie okienko

Rosnący turystyczny ruch krajowy w dużej mierze wypełnia lukę powstałą na rynku, a dane o obłożeniu poprawiają nastroje w branży. Według ankiety IGHP w maju ponad 85 proc. obiektów zanotowało obłożenie powyżej 50 proc. Nie zmienił się jednak trend krótkiego okienka rezerwacyjnego, który polega na odwlekaniu decyzji o pobycie i rezerwowaniu noclegów na ostatnią chwilę. Czynnikiem determinującym takie decyzje gości jest rosnąca inflacja, która jednak nie wpływa tak negatywnie na branżę, jak można by się tego spodziewać. Wzrost cen usług hotelowych w ankiecie zrealizowanej przez IGHP zadeklarowało 81 proc. obiektów. Jednak blisko połowa badanych planuje podnieść ceny tylko o ok. 10 – 20 proc. W aktualnych warunkach ekonomicznych nie ma z pewnością miejsca na szarżowanie marżą. To bardzo specyficzny okres, z którego i tak nie wszyscy wyjdą cało.  

Wyjechać, mimo wszystko

Wbrew prognozom pierwszego kwartału, tegoroczny sezon wysoki zapowiada się dość obiecująco. Krótkie okienko rezerwacyjne nie pozwala na przedwczesne fanfary, ale wiele wskazuje na to, że mimo niesprzyjających czynników wygra chęć wyjazdu i odpoczynku. Pod koniec czerwca takie zamiary deklarowało ponad 55 proc. Polaków, spośród których, aż 44 proc. planuje wakacyjny urlop w granicach kraju. To najwyższy wynik od trzech lat. Jak zwykle najczęściej podróżujemy we dwójkę (44 proc.). Podobnie również do lat poprzednich najczęściej deklarowaną odpowiedzią odnośnie wydatków jest kwota w przedziale 2500 – 5000 zł. W tym roku jednak aż 38 proc. z nas jest przekonanych, że wyda na pobyt więcej niż w latach poprzednich. Aż 65 proc. badanych deklaruje również, że w związku z wyjazdem planuje na ten cel zaciągnąć kredyt. 

Niepokojące trendy i optymistyczne prognozy

Inflacja wbrew oczekiwaniom nie zniechęciła większości Polaków do spełniania wakacyjnych planów. Wynika to przede wszystkim z ostrożnej polityki cenowej, prowadzonej przez obiekty. W większości z nich ceny nie wzrosły powyżej poziomu inflacji (nie dotyczy międzynarodowych sieci). W dobie ostrej konkurencji o klienta przedsiębiorcy bardzo ostrożnie manipulują stawkami.  

Najbardziej niepokojącym trendem, który umocnił się w tym roku, jest późna realizacja rezerwacji. Nie pozwala to wielu obiektom na zaplanowanie działań operacyjnych i prognozowanie rentowności działań. W tym roku skrócił się również średni czas pobytu z 4-5 do 3-4 dni. Nieco wyższe wydatki na noclegi przekładają się z kolei na oszczędności związane z wyżywieniem czy dodatkowymi atrakcjami. Wiele wskazuje jednak na to, że druga połowa sezonu będzie znacznie intensywniejsza, a same wakacje mogą się rozciągnąć nawet na kilka jesiennych tygodni.